1 szklanka wody,
20 g suszonych grzybów,
150 ml śmietany 30 proc.,
1 cebula,
3 ząbki czosnku,
1 łyżka masła,
garść natki pietruszki,
sól i pieprz do smaku.
Sposób przygotowania:
Zaczynam od przygotowania farszu – ogórki kiszone kroję w cienkie paski, cebulę w piórka.
Każdy plaster szynki smaruję cienko musztardą, doprawiam solą i pieprzem.
Na wierzch układam plaster boczku, trochę ogórka i cebuli.
Zwijam ciasno w roladkę i spinam wykałaczką – nic nie może się rozpaść na patelni.
Rozgrzewam olej na patelni i obsmażam roladki z każdej strony, aż się lekko zarumienią. Wlewam szklankę wody, przykrywam i duszę na małym ogniu przez około 20 minut – mięso robi się wtedy miękkie i nasiąka smakiem farszu.
W międzyczasie biorę się za sos grzybowy. Suszone grzyby zalewam gorącą wodą i odstawiam na 15 minut, żeby zmiękły.
Potem wrzucam je do garnka razem z posiekaną cebulą i czosnkiem. Dodaję masło i podsmażam wszystko chwilę, aż cebula się zeszkli.
Wlewam wodę z moczenia grzybów, gotuję kilka minut. Dodaję śmietanę, doprawiam solą i pieprzem. Sos można zblendować, ale ja lubię, jak zostają w nim kawałki grzybów.
Na koniec dorzucam posiekaną natkę pietruszki i wlewam sos do roladek. Chwilę razem duszę, żeby wszystko się połączyło.
Dlaczego warto włączyć takie dania do domowego menu?
Roladki z szynki i boczku, mimo że wyglądają jak typowe “mięsne danie”, mogą być zdrowszą alternatywą dla panierowanych kotletów. Po pierwsze – nie są smażone w grubej warstwie tłuszczu, co zmniejsza kaloryczność całego posiłku. Po drugie – zawierają fermentowane kiszone ogórki, które wspierają florę bakteryjną jelit i trawienie.
To przykład dania, które łączy przyjemność z jedzenia z odżywczym składem – a o to właśnie chodzi w codziennej kuchni.